PO MOJEMU #6 - Próbne Egzaminy Gimnazjalne.

   
Cześć! Dzisiaj troszkę moich odczuć a propos dość aktualnego obecnie tematu, czyli próbnych Egzaminów Gimnazjalnych.
     Pierwsze "próbne" miałem w dniach 3,4,5 listopada z WSiPu, drugie - 8,9,10 grudnia z Operonu. Obydwa egzaminy wyglądały tak samo, ich formuła pozostała niezmienna.

CZĘŚĆ HUMANISTYCZNA


Nie mogłem się obyć bez gimbusiarskiego mema, przepraszam xD
     Pierwszego dnia pisaliśmy przedmioty humanistyczne. Rano, tj. o godzinie ósmej, stawialiśmy się pod jedną z sal lekcyjnych, każda klasa osobno. Równo o 8:00 wchodziliśmy do sal. Nauczyciele nas pilnujący się zmieniali, ale zawsze to był jeden pedagog. I podczas pierwszych i podczas drugich, gdy pisaliśmy przedmioty humanistyczne, zajmowała się nami nasza matematyczka. Pierwszym testem była historia i WOS, na pisanie których mieliśmy godzinę zegarową.  Formuła wszystkim znana - wchodzimy do sali, szukamy karteczek ze swoim nazwiskiem, kodem ucznia i PESELem, które już były przygotowane na ławkach, siadamy i czekamy aż nauczyciel rozda testy. Następnie zwykle padało kilka słów wstępu, mieliśmy zapoznać się z instrukcją testu, zobaczyć, czy arkusz jest kompletny. Potem nauczyciele życzyli nam powodzenia i zapisywali aktualną godzinę na tablicy, a obok godzinę zakończenia pisania. Z czasem było różnie. Nie raz pisaliśmy od 8.05 do 9.05, czasem od 8.10 do 9.10... To było losowe, zależało od tego, jak szybko nauczyciel upora się z rozdaniem arkuszy itp.
     Na napisanie testu mieliśmy godzinę, jednak oczywiście mogliśmy wyjść wcześniej, jeżeli już napisaliśmy. Jeśli ktoś miał przedłużony czas (u mnie takiego przypadku nie było), to mógł pisać dłużej. Jednak niestety nie wiem dokładnie, ile dłużej. Coś około 15-20 min. Tak myślę, ponieważ po zakończeniu egzaminów z czasem wydłużonym mieliśmy pół godziny przerwy. Kolejna część egzaminów humanistycznych zaczynała się równo o 9.50, w tych samych klasach, na tych samych miejscach.
     Po półgodzinnej przerwie wracaliśmy, żeby napisać język polski. Formuła była niezmienna. Słowo wstępne, życzenie "powodzenia" itp. Ale zmienił się czas, który mieliśmy na napisanie egzaminu. Na historię i WOS, jak już pisałem, mieliśmy równo godzinę zegarową, natomiast na język polski czasu mieliśmy półtorej godziny.
     Po napisanych egzaminach mieliśmy jeszcze lekcje. Dwie, niekiedy trzy - w zależności od planu.
     Teraz może napiszę coś o najważniejszej części, czyli o tym, jak naprawdę wyglądał ten test. Z historii i z WOsu było nieco ponad dwadzieścia zadań. Wszystkie były zadaniami zamkniętymi. Z kolei na języku polskim było 20 zadań zamkniętych, około 2 otwartych i wypracowanie, którym u mnie dwa razy była rozprawka. Zadania nie są trudne. Większość z nich wymaga dokładnego przeczytania tekstu, obejrzenia mapy, obrazu, ilustracji. Wbrew pozorom nie potrzeba zbyt dużo wiedzy, żeby napisać część humanistyczną na przyzwoitym poziomie. Jednak zadania bardzo często są specjalnie formułowane podchwytliwie, dlatego trzeba bardzo uważnie czytać polecenia i przede wszystkim należy pamiętać, żeby rozwiązania zadań przenieść na kartę odpowiedzi.
Czyli wychodziło na to, że pierwsze 4 lekcje poświęcone były egzaminom, a kolejna aż do końca dnia, prowadzone były zgodnie z obowiązującym planem. U was może być/mogło być inaczej, ze względu na decyzję dyrekcji, czy po prostu na to, że chyba nie we wszystkich szkołach dzwonki są o tej samej godzinie i długość lekcji jest taka sama.




CZĘŚĆ MATEMATYCZNO-PRZYRODNICZA

     Drugiego dnia pisaliśmy część matematyczno-przyrodniczą. Od godziny ósmej, przez sześćdziesiąt minut zmagaliśmy się z przedmiotami przyrodniczymi, czyli z chemią, fizyką, geografią i biologią. Następnie mieliśmy tak, jak dzień wcześniej, pół godziny przerwy i kolejne półtorej godziny pisaliśmy matematykę.
     Cała formuła przebiegu egzaminów wyglądała tak samo, jak dzień wcześniej, tylko zmieniły się
     W części przyrodniczej zadania z różnych przedmiotów rozłożone są nierównomiernie. Raz jest więcej zadań z fizyki, a raz z geografii itd. Niezmiennym jest natomiast to, że zawsze wszystkie zadania są zamknięte. W matematyce jest 20 zadań zamkniętych oraz kilka otwartych.
     Z tą częścią nie poszło mi już tak łatwo, jak z częścią humanistyczną. Moim zdaniem zadania były po prostu bardziej skomplikowane. Ale może też chodzić o to, że jestem humanistą. Tutaj również nie należy dać się złapać na jakimś głupim błędzie i trzeba wszystkie odpowiedzi przenosić na kartę odpowiedzi.
przedmioty i pilnujący nas nauczyciele.


JĘZYK OBCY

     Trzeciego dnia pisaliśmy test z języka obcego. Mieliśmy do wyboru: język angielski (podstawę i rozszerzenie) lub język niemiecki (podstawę). Ja wybrałem język angielski. O 8.00 pisałem przez godzinę podstawę. Potem mieliśmy pół godziny przerwy. O 9.50 pisałem rozszerzenie.
     Test z języka angielskiego wyglądał trochę inaczej, niż poprzednie. Przede wszystkim największą różnicą było to, że pojawiły się tzw. "zadania ze słuchu". Było to kilka (4-5) zadań, które polegały na tym, że były pytania (po angielsku) i kilka odpowiedzi (również po angielsku). Naszym zadaniem było wysłuchać krótkiego tekstu, a potem wybrać poprawną odpowiedź. Kolejne zadania to było uzupełnianie luk wyrazami w odpowiedniej formie, rozumienie tekstu i wybieranie odpowiednich reakcji na daną sytuację. Rozszerzenie różniło się od podstawy przede wszystkim tym, że było widocznie trudniejsze. A na końcu był do napisania email. Emaile są różne. Ale formuła pozostaje ta sama. Należy napisać wstęp, czyli przywitanie, ewentualnie dodać coś od siebie, potem należy rozwinąć trzy podane w poleceniu kwestie, a na koniec zakończenie, oraz podpisać się jako XYZ. 
     Moim zdaniem test z angielskiego był trudny. Nie poszedł mi zbyt dobrze. Może to być winą tego, że nasza anglistka nie za dobrze nas przygotowała do tych testów. Ale nieważne. Będzie jak Bóg da! ;)
MOJE ODCZUCIA

Kolejny mem, które nie mogłem nie wstawić ;D
     Moim zdaniem próbne testy gimnazjalne nie mają zbytnio sensu. Oczywiście, jeden, żebyśmy mogli się wdrożyć, zobaczyć, jak będzie na właściwym. Ale ludzie drodzy, po co aż trzy?! Przede wszystkim jest to dla nas ogromny stres przed każdym z testów. Każdemu z nas zależy przecież, żeby napisać jak najlepiej. 
     Kolejnym absurdem testów, jest to, że diametralnie zmieniają nam oceny.Oczywiście na gorsze. U mnie w klasie nie było ani jednej osoby, która napisałaby na tą samą ocenę, którą ma normalnie. Każdy pisał o ocenę, lub dwie gorzej.
     Zupełnie nie rozumiem koncepcji aż trzech próbnych. Co to komu da? Ani nam, ani nauczycielom nie przyniesie to nic dobrego...
     W tym roku zabroniono przynoszenia ołówków, linijek, ekierek, cyrkli, kątomierzy itp. na egzamin. Na właściwym ma nie być takich zadań z geometrii, które wymagałyby by rysowania, czy konstruowania. A co kazali nam przynieść na próbny z Operonu? A jakże, przyrządy! Nie ważne, że ustawowo na właściwym tego nie będzie, ale to przecież nie znaczy, że na próbnym nie może, być, prawda?



   A wy już mieliście egzaminy gimnazjalne, czy dopiero będziecie mieć? Baliście się, czy dopiero odczuwacie strach? Jeśli już mieliście, to jak wam poszło?

Komentarze

  1. Testy gimnazjalne to już w moim życiu zamierzchła przeszłość. Jedyne co z nich pamiętam, to fakt, że miałem katar, co strasznie mnie wkurzało i musiałem siedzieć garniturze, przez co było mi gorąco, bo nikt nie pomyślał, że w marynarkach będzie ciepło...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jeszcze mniej pamiętam testy w gimbazie niż Obserwator, bo dzielą nas jakieś cztery latka... ;d Chociaż coś mi świta, że mieliśmy dwie części - część z języka ojczystego i matematyczno-przyrodnicza (języka jeszcze nie było) i na sto punktów z obydwu miałem ciut ponad 80, ale głowy nie dam!

    Oj Krystix, straszne, że Was tak stresują. Całe życie to stres! NIEUSTANNY! My się tam cieszyliśmy, że nie ma lekcji! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale u Ciebie już świątecznie! Też nie rozumiem tylu próbnych egzaminów. Dla mnie najgorsza będzie historia i WOS, te przedmioty są męką, ale do egzaminów mam jeszcze czas. W każdym razie powodzenia na następnych i na tym prawdziwym! ;) wyobrażam sobie, jaki to musi być stres :/
    Arleta

    OdpowiedzUsuń
  4. Egzamin gimnazjalny kiedy to było :O
    Jak pomyślę, że za rok matura to aż mnie tak myśl przeraża xD
    Ciekawie to opisałeś :D

    truelifebydamien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz